piątek, 1 grudnia 2017

Wspomnienia p. Marii Kobylańskiej

Szafa – zapisałam się do Spółdzielni razem z moim mężem jeszcze na studiach; wpisowe wynosiło 100 zł. Można było wtedy kupić za to obiady na cały miesiąc, ta kwota stanowia 1/3 stypendium. Wylosowaliśmy mieszkanie na parterze, w szafie właśnie. Ja zresztą udzielałam się w Spółdzielni – byłam w Komisji Mieszkaniowej, która służbowym samochodem podróżowała po mieście, by sprawdzać warunki mieszkaniowe osób, które starały się o lokal. Spółdzielnię zakładali studenci, a jej członkami byli żacy z akademii pedagogicznej, uczelni artystycznej, politechniki i akeademii medycznej. Dlatego mieszkali tu artyści, lekarze, inżynierowie, którzy obowiązkowo brali udział w pracach społecznych. Budowano chodniki, przerzucano ziemię na skarpę, sadzono krzewy. W szafie mieszkało się i mieszka bardzo dobrze, mimo że są tu chyba najmniejsze mieszkania i balkony w całym osiedlu. Bliskość lasu powoduje, że podchodzą do nas zwierzęta, np. dziki. Kiedyś to były całe stada, teraz widuję tylko jednego samotnika. Wiem, że to ciągle ten sam, bo ma charakterystyczny ogonek.
Dlaczego szafa została tak nazwana? To proste, jest to największy i najdłuższy blok na naszym osiedlu, kształtem przypominający szafę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz