Wspomnienia p. Marii Kobylańskiej
Szafa
– zapisałam się do Spółdzielni razem z moim mężem jeszcze na
studiach; wpisowe wynosiło 100 zł. Można było wtedy kupić za to
obiady na cały miesiąc, ta kwota stanowia 1/3 stypendium.
Wylosowaliśmy mieszkanie na parterze, w szafie właśnie. Ja zresztą
udzielałam się w Spółdzielni – byłam w Komisji Mieszkaniowej,
która służbowym samochodem podróżowała po mieście, by
sprawdzać warunki mieszkaniowe osób, które starały się o lokal.
Spółdzielnię zakładali studenci, a jej członkami byli żacy z
akademii pedagogicznej, uczelni artystycznej, politechniki i
akeademii medycznej. Dlatego mieszkali tu artyści, lekarze,
inżynierowie, którzy obowiązkowo brali udział w pracach
społecznych. Budowano chodniki, przerzucano ziemię na skarpę,
sadzono krzewy. W szafie mieszkało się i mieszka bardzo dobrze,
mimo że są tu chyba najmniejsze mieszkania i balkony w całym
osiedlu. Bliskość lasu powoduje, że podchodzą do nas zwierzęta,
np. dziki. Kiedyś to były całe stada, teraz widuję tylko jednego
samotnika. Wiem, że to ciągle ten sam, bo ma charakterystyczny
ogonek.
Dlaczego
szafa została tak nazwana? To proste, jest to największy i
najdłuższy blok na naszym osiedlu, kształtem przypominający szafę.
Komentarze
Prześlij komentarz