Archiwum VII Dworu
niedziela, 10 marca 2024
niedziela, 14 stycznia 2024
Budowa kasztela - zdjęcie Kosycarza z 1965 roku
1965, z prawej strony widoczna ul. Michałowskiego, z lewej prawdopodobnie fundamenty restauracji Kasztel
piątek, 5 stycznia 2018
Na ryby - Marcin Wilga
NA RYBY!
Na starych mapach
z przełomu XIX i XX wieku, obejmujących obszar dzisiejszej
Dzielnicy VII Dwór, widać naniesioną sieć potoków wypływających
z polodowcowych dolin: Samborowa (ówczesnej Henriettental) oraz
Doliny Zielonej (Reinketal). Ujście tych cieków było zlokalizowane
w rejonie Zatoki Gdańskiej. Ich wody zasilały m.in. dworskie stawy
w rejonie Dworu VI. Po wybudowaniu na początku ubiegłego wieku ujęć
wodnych, potoki zostały skanalizowane, a stawy zanikły. Obecnie
wspomniane cenne zasoby wodne są marnotrawione przez wypuszczanie
ich do systemu kanalizacji ściekowych.
Do tej pory
zachował się staw w pobliżu ulic Michałowskiego oraz Norblina.
Położony jest na terenie działek ogrodniczych, a woda pobierana z
tego zbiornika służy do podlewania tamtejszych upraw. Nie wszyscy
wiedzą, że do ok. lat 70. sąsiadował z nim inny staw, mniejszy i
położony nieco wyżej; łączył je niewielki strumyk.
„Mały Staw”
został zasypany w momencie powstania Przedszkola nr 42. Pozostały
wspomnienia, związane z tym obiektem. Otóż ów akwen był miejscem
łapania przeze mnie i moich szkolnych kolegów drobnej rybki –
ciernika (Gasterosteus aculeatus). Przy samym brzegu stawu
znajdowały się pniaki po wyciętych wierzbach, których korzenie
były zatopione w wodzie. Stanowiły one miejsce chronienia się
naszych cierników, „panów toni”, jako że w stawie nie
występowały poza nimi inne drapieżniki.
Łapaliśmy
cierniki, które nazywaliśmy kolkami, w dość oryginalny sposób:
wykopaną w glebie dżdżownicę przepasywaliśmy zwykłą nitką
krawiecką i zanurzaliśmy przynętę w wodzie. Po chwili można było
wyciągnąć zdobycz, którą umieszczaliśmy w naszym podręcznym
akwarium – w słoiku z wodą. W okresie godów samce miały pięknie
wybarwione na czerwono brzuszki i schwytane wystawiały ciernie, te
grzbietowe oraz dwa symetrycznie położone w okolicy brzusznej –
przekształcone ich płetwy boczne. Często urządzaliśmy zawody w
łapaniu tych rybek. W tej dziedzinie miałem różne sukcesy i nie
zawsze sprzyjało mi szczęście. Po zawodach nasze cierniki wracały
do stawu, a dżdżownice do gleby.
Pewnie
zastanawiacie się Państwo jak to możliwe, że bez haczyka
potrafiłem złapać rybkę. Otóż moją przynętą były specjalnie
dobierane tylko „dorodne” dżdżownice. Ciernik z trudem pakował
taką zdobycz do otworu gębowego i nie zdążył jej wypluć w
momencie wyciągania go z wody. Mówiąc prosto – gubiło go
łakomstwo tudzież chciwość. To była ważna lekcja poglądowa dla
mnie. Wiele lat potem napotkałem napis na murze, nawiązujący do
problemu łakomstwa: „Jedz mniej, bramy raju są wąskie”. I
jeszcze jedno zagadnienie: jak nazwać nasze łapanie rybek? Nie
używaliśmy tradycyjnych wędek, sieci itp. sprzętu połowowego –
więc nie wędkarstwo, nie rybactwo. Nie łapaliśmy rybek dla ich
pozyskania, lecz dla zabawy (wracały one bez uszkodzeń do stawu) –
zatem nie kłusownictwo. Problem pozostaje otwarty dla ichtiologów
oraz fachowców językoznawców.
Kiedyś w naszym
stawie zauważyliśmy pijawkę. Ale to materiał na inną opowieść.
(Borsuk)
Wspomnienia p. Jerzego Bakulskiego
Boisko
(i okolice) – pamiętam, jak powstawała skarpa trawnikowa na
Michałowskiego. Pan Grzonka jeździł takim pojazdem z przyczepą,
zwanym Dzik, i woził darń z terenu obecnego przedszkola, która
była układana w kwadratowe wzory. Udzielał się też z młodzieżą.
Ja zamieszkałem na Michałowskiego 45, mając 6 lat, pamiętam
budowę boiska w czynie społecznym pod Lagrami. I brali w tym udział
moi koledzy, ja także. Plac zabaw gdy powstawał przy piątym bloku,
był wysypany żużlem z kotłowni. To się świetnie komponowało ze
zdartymi kolanami. Ciężko było go usunąć z ran. Pamiętam też
czyn społeczny przy moim bloku. Około 17-tej facet naciskał
wszystkie dzwonki lokatorów, i wszyscy wychodzili na układanie płyt
chodnikowych, wkoło wieżowca. Nie było wtedy obiboków. Na terenie
działek, przy piątym wieżowcu, rosło zboże, a wieżowiec był
jeszcze w budowie. Na Lagrach też było zboże,a przy drodze na
Aleję Brzozową, idąc pod górę, na wysokości Polany Zuchowej,
rosła brukiew. Wszystkie te zasiewy należały do Pana Bojkego.
Posiadał on w początkowych okresach powstawania osiedla
gospodarstwo rolne,wraz z inwentarzem. Synowie wypasali krowy na
terenie obecnej Szafy. Pasały się też na terenie obecnego
przedszkola. Koń miał na imię Max.
Jerzy
Bakulski, administrator grupy na Facbooku "Osiedle
Młodych1957-Gdańsk-Oliwa"
środa, 27 grudnia 2017
Stawy na starej mapie
Pan Marcin Wilga pisze: "znalazłem na starej mapie z lat 20. XX w. położenie stawów na obszarze obecnego Osiedla VII Dwór. Ten najniższy to było miejsce połowu cierników. Ciekawostką jest krzyż na szczycie wyniosłości terenowej w pobliżu ul. Norblina i kotłowni." Dziękujemy!
wtorek, 19 grudnia 2017
Mozaiki na ul. Orłowskiego
Tę piękne mozaiki sfotografował i przesłał pan Paweł, bardzo dziękujemy!
Zdjęcia zrobiono 30 grudnia 2009 roku. Niestety, mozaiki nie zachowały się do dziś.
Zdjęcia zrobiono 30 grudnia 2009 roku. Niestety, mozaiki nie zachowały się do dziś.
czwartek, 7 grudnia 2017
Subiektywny przewodnik po VII Dworze
Nareszcie jest! Wersja papierowa od odebrania w Klubie Młodego Wrzeszczaka (ul. Wajdeloty 14/2 od 8.00 do 16.00), Radzie Dzielnicy VII Dwór oraz Spółdzielni.
https://drive.google.com/file/d/1rYYlItqpdlqmwzAtiQ4q-RkLU4SgRwn9/view
https://drive.google.com/file/d/1rYYlItqpdlqmwzAtiQ4q-RkLU4SgRwn9/view
Subskrybuj:
Posty (Atom)