piątek, 5 stycznia 2018

Na ryby - Marcin Wilga

NA RYBY!
Na starych mapach z przełomu XIX i XX wieku, obejmujących obszar dzisiejszej Dzielnicy VII Dwór, widać naniesioną sieć potoków wypływających z polodowcowych dolin: Samborowa (ówczesnej Henriettental) oraz Doliny Zielonej (Reinketal). Ujście tych cieków było zlokalizowane w rejonie Zatoki Gdańskiej. Ich wody zasilały m.in. dworskie stawy w rejonie Dworu VI. Po wybudowaniu na początku ubiegłego wieku ujęć wodnych, potoki zostały skanalizowane, a stawy zanikły. Obecnie wspomniane cenne zasoby wodne są marnotrawione przez wypuszczanie ich do systemu kanalizacji ściekowych.
Do tej pory zachował się staw w pobliżu ulic Michałowskiego oraz Norblina. Położony jest na terenie działek ogrodniczych, a woda pobierana z tego zbiornika służy do podlewania tamtejszych upraw. Nie wszyscy wiedzą, że do ok. lat 70. sąsiadował z nim inny staw, mniejszy i położony nieco wyżej; łączył je niewielki strumyk.
„Mały Staw” został zasypany w momencie powstania Przedszkola nr 42. Pozostały wspomnienia, związane z tym obiektem. Otóż ów akwen był miejscem łapania przeze mnie i moich szkolnych kolegów drobnej rybki – ciernika (Gasterosteus aculeatus). Przy samym brzegu stawu znajdowały się pniaki po wyciętych wierzbach, których korzenie były zatopione w wodzie. Stanowiły one miejsce chronienia się naszych cierników, „panów toni”, jako że w stawie nie występowały poza nimi inne drapieżniki.
Łapaliśmy cierniki, które nazywaliśmy kolkami, w dość oryginalny sposób: wykopaną w glebie dżdżownicę przepasywaliśmy zwykłą nitką krawiecką i zanurzaliśmy przynętę w wodzie. Po chwili można było wyciągnąć zdobycz, którą umieszczaliśmy w naszym podręcznym akwarium – w słoiku z wodą. W okresie godów samce miały pięknie wybarwione na czerwono brzuszki i schwytane wystawiały ciernie, te grzbietowe oraz dwa symetrycznie położone w okolicy brzusznej – przekształcone ich płetwy boczne. Często urządzaliśmy zawody w łapaniu tych rybek. W tej dziedzinie miałem różne sukcesy i nie zawsze sprzyjało mi szczęście. Po zawodach nasze cierniki wracały do stawu, a dżdżownice do gleby.
Pewnie zastanawiacie się Państwo jak to możliwe, że bez haczyka potrafiłem złapać rybkę. Otóż moją przynętą były specjalnie dobierane tylko „dorodne” dżdżownice. Ciernik z trudem pakował taką zdobycz do otworu gębowego i nie zdążył jej wypluć w momencie wyciągania go z wody. Mówiąc prosto – gubiło go łakomstwo tudzież chciwość. To była ważna lekcja poglądowa dla mnie. Wiele lat potem napotkałem napis na murze, nawiązujący do problemu łakomstwa: „Jedz mniej, bramy raju są wąskie”. I jeszcze jedno zagadnienie: jak nazwać nasze łapanie rybek? Nie używaliśmy tradycyjnych wędek, sieci itp. sprzętu połowowego – więc nie wędkarstwo, nie rybactwo. Nie łapaliśmy rybek dla ich pozyskania, lecz dla zabawy (wracały one bez uszkodzeń do stawu) – zatem nie kłusownictwo. Problem pozostaje otwarty dla ichtiologów oraz fachowców językoznawców.
Kiedyś w naszym stawie zauważyliśmy pijawkę. Ale to materiał na inną opowieść.

(Borsuk)


Wspomnienia p. Jerzego Bakulskiego

Boisko (i okolice) – pamiętam, jak powstawała skarpa trawnikowa na Michałowskiego. Pan Grzonka jeździł takim pojazdem z przyczepą, zwanym Dzik, i woził darń z terenu obecnego przedszkola, która była układana w kwadratowe wzory. Udzielał się też z młodzieżą. Ja zamieszkałem na Michałowskiego 45, mając 6 lat, pamiętam budowę boiska w czynie społecznym pod Lagrami. I brali w tym udział moi koledzy, ja także. Plac zabaw gdy powstawał przy piątym bloku, był wysypany żużlem z kotłowni. To się świetnie komponowało ze zdartymi kolanami. Ciężko było go usunąć z ran. Pamiętam też czyn społeczny przy moim bloku. Około 17-tej facet naciskał wszystkie dzwonki lokatorów, i wszyscy wychodzili na układanie płyt chodnikowych, wkoło wieżowca. Nie było wtedy obiboków. Na terenie działek, przy piątym wieżowcu, rosło zboże, a wieżowiec był jeszcze w budowie. Na Lagrach też było zboże,a przy drodze na Aleję Brzozową, idąc pod górę, na wysokości Polany Zuchowej, rosła brukiew. Wszystkie te zasiewy należały do Pana Bojkego. Posiadał on w początkowych okresach powstawania osiedla gospodarstwo rolne,wraz z inwentarzem. Synowie wypasali krowy na terenie obecnej Szafy. Pasały się też na terenie obecnego przedszkola. Koń miał na imię Max.


Jerzy Bakulski, administrator grupy na Facbooku "Osiedle Młodych1957-Gdańsk-Oliwa"

środa, 27 grudnia 2017

Ul. Abrahama, 1910 rok

Dom przy ul. Abrahama 27, 1910 rok. Przysłał Marcin Wilga.

Stawy na starej mapie

Pan Marcin Wilga pisze: "znalazłem na starej mapie z lat 20. XX w. położenie stawów na obszarze obecnego Osiedla VII Dwór. Ten najniższy to było miejsce połowu cierników. Ciekawostką jest krzyż na szczycie wyniosłości terenowej w pobliżu ul. Norblina i kotłowni." Dziękujemy!


wtorek, 19 grudnia 2017

Mozaiki na ul. Orłowskiego

Tę piękne mozaiki sfotografował i przesłał pan Paweł, bardzo dziękujemy!
Zdjęcia zrobiono 30  grudnia 2009 roku. Niestety, mozaiki nie zachowały się do dziś.













czwartek, 7 grudnia 2017

Subiektywny przewodnik po VII Dworze

Nareszcie jest! Wersja papierowa od odebrania w Klubie Młodego Wrzeszczaka (ul. Wajdeloty 14/2 od 8.00 do 16.00), Radzie Dzielnicy VII Dwór oraz Spółdzielni.

https://drive.google.com/file/d/1rYYlItqpdlqmwzAtiQ4q-RkLU4SgRwn9/view