Wspomnienia p. Pawła Jurca
Kasztel
– kiedyś to była taka restauracja, i wiem od tych starszych
pokoleń, że spotykał się tam półświatek, np. cinkciarze. Raz
tylko byłem w środku jako dziecko - z kolegą, i pamiętam, że
przy wejściu były tam flipery. Wtedy było znacznie mniej takich
miejsc w Gdańsku, wiec Kasztel był znany, a że zlokalizowany w
dość ciekawym miejscu, bo z widokiem na Zaspę, Przymorze i całą
Zatokę Gdańską. Można było tam delektować się kawą, herbatą,
czy też mocniejszymi trunkami. Ja ja k byłem mały, to myślałem,
że to się w ogóle kręci, bo trochę ma ksztat karuzeli. I zdaje
się, że z powodu bijatyk w latach 80-tych zamknięto tę knajpę.
Przez pewien czas był to pustostan, a potem meble z "Furnela",
takie z wyższej półki. Po meblach zagościły tam szwaczki, można
było zobaczyć maszyny do szycia - szyto bieliznę pościelową. To
był 94 lub 95 rok. Potem był żłobek "Kot Edward" i
teraz "Stryluś"
Komentarze
Prześlij komentarz